25 lutego 2014

Fjara - bezrękawnik

Postanowiłam mocno zrobić coś w końcu dla siebie. Taki miałam zapał ze wszystko zrobiłam w przeciągu doby.
Zależało mi na mhrocznej <XD> białej bluzce, albo raczej tunice bez rękawów. Znalazłam w lumpie coś spełniało wymagania długościowe. Materiał jak widać jest strasznie prześwitujący, prawdopodobnie wykombinuję jeszcze coś w rodzaju braleta pod spód.


Rękawy błyskawicznie odprułam i podłożyłam brzegi. Btw. na razie najlepiej na maszynie idą mi szlaczki, fale, zygzaki, wszystko co nie przypomina linii prostej.


Jest strasznie krzywo skrojona, a ramiona zjeżdżają mi na plecy. Ah te masówki.


Fajnie się przerysowuje coś, a nie odmalowuje od szablonu. Nie trzeba się męczyć z wycinaniem, zostawianiem niedomalowanych pól, poprawianiem wszystkiego dwa razy.


Ofiarą na tej koszulce padł zespół Sólstafir. Wyglądają jak kowboje, są z Islandii i grają mój ukochany szum wiatru z gitarą akustyczną. A i krzyczą czasem. Czyli idealnie.



 Oryginalne loga do porównania tu: Sólstafir napis,  Gwiazdka.


Mimo że materiał jest taki cieniutki i delikatny to farba nie przesiąkła. Wysoka gramatura robi swoje. Za koszulkę dałam 6 zł. Efekt bardzo mnie zadowala, bo wygląda prawie idealnie tak jak na ich oryginalnych logach. I miło czasem oderwać się od białej farby. Jedną buteleczkę zaraz wykończę na naszywkach.



Jako bonusik koszulka dla Maćka, z której tylko usunęłam rękawy. Dostanie ja najprawdopodobniej razem z kataną i czymś jeszcze na urodziny. I ja też coś dostanę i nie omieszkam się tym tu pochwalić. Miło jest mieć urodziny w odstępie 2 dni. Jedna impreza i wszystko z głowy
Do następnego posta ;)

23 lutego 2014

Katana part. 2

To wciąż wraca jak mały koszmar.  Teraz już mam nadzieję, że to ostatni raz. Pod warsztat wróciła katana.
Poddana została oćwiekowaniu, dostała +5 do pancerza za kolejne naszywki i +10 do grozy za ekran <prezent na święta, też ode mnie>.


Ta gumka do włosów, o tak <3 



Pokaleczyłam sobie palce igłą, przyszywając je na pagonach.



Mroczny rząd mrocznych ćwieków.

Do kolejnego posta, który mam już przygotowany i tylko czeka na wyjście. W końcu zostawię na trochę naszywki <mimo że dostałam zlecenie na kolejną porcję> i zabiorę się za coś dla siebie. Do kolejnego :D

19 lutego 2014

Powroty bywają ciężkie -naszywki

To uczucie wstydu, gdy uświadamiasz sobie, że przez prawie miesiąc niczego nie opublikowałaś. Mimo że mam pomysły na posty. Brakuje mi czegoś. Czasu.
Praktyki się skończyły, bardzo je sobie chwalę, bo porównując z resztą klasy miałyśmy najlepiej <btw. powinnam własnie pisać sprawozdanie, fuck da sys> Praktyki miałam w 4* hotelu w moim mieście i załapałam się do pracy na sezon. Urodzona w czepku. Długo nie będę mogła przyzwyczaić się do szkoły, bo ostatnio byłam w niej 20 grudnia. Takie tam małe wakacje.



I w te małe wakacje udało mi się wyprodukować trochę naszywek dla znajomych. Część z nich pójdzie na katanę Maćka, jedna na moją kostkę. Ta katana będzie do mnie wracać jak bumerang, czuję to.






Moja mała duma. Najtrudniejsze było samo wycinanie, malowanie to już czysta przyjemność.






Popularne posty