Uff, w końcu nadszedł czas, by trochę odpocząć. Opłacało się dużo uczyć, by za rok nie pisać egzaminów. Oszukałam tę paskudną, nową podstawę programową. Teraz w weekend mam zamiar się wyszaleć, potem tylko tydzień i ferie, a potem od razu praktyki. Wszystko się układa, tylko jeszcze zdrowie muszę doprowadzić do porządku. Owoce, witaminki i te sprawy i chyba w końcu wyzdrowieje na więcej niż pół roku :D
W sumie już dość dawno uszyłam sobie uprząż. Pierwsza, którą robiłam, szyłam ręcznie, więc szwy są widoczne tylko przy naciąganiu. Kółeczka odratowałam z nieużywanego paska z lumpa, co wyszło mnie taniej, niż kupowanie nowych kółek w pasmanterii.
O, gitara! Pogram <lub chociaż poudaję>
A tak uprząż wygląda z tyłu:
Ta część uprzęży, która okala szyję, posiada zapięcie na zatrzask. Obeszłoby się bez niego, bo da się ją wciągnąć przez głowę bez rozpinania, ale nie lubię psuć sobie fryzury i elektryzować włosów.
To chyba na tyle w tym poście. Jeśli macie jakieś pytania, to walcie śmiało :D
Bardzo ciekawy projekt :)
OdpowiedzUsuń"odjazdowa " i bardzo oryginalna ,pewnie skradniesz nie jedno spojrzenie na ulicy :)
OdpowiedzUsuńBardzo oryginalna, podoba mi się! :D
OdpowiedzUsuńBierę to! Też muszę sobie uszyć coś takiego, marzy mi się taka z pentagramem :3
OdpowiedzUsuń