Konkretnie wyspowiadam się z ostatniego miesiąca wakacji. Co zrobiłam? Bardzo niewiele, a w sumie nic nowego od poprzedniego posta. Mam za to notesik tudzież okładkę zrobioną na potrzeby wyjazdu, który był... W połowie lipca. Przydaje się czasem coś odłożyć, by mieć co wrzucić podczas lekkich blokad artystycznych (czyt. lenistwo).
Miałam sporo kartek z zeszytu, które przecięłam na pół.
I ładną kartkę z kalendarza.
Zrobiłam jakieś kontury
Wycięłam
Ostrożnie pozaginałam i dodałam zapięcie
I oto przód i tył przyzwoitej okładki na kartki wymiaru A6
W planach mam pofarbowanie spodni. W sumie to raczej odświeżenie ich, bo z oliwkowo zielonych zrobiły się rdzawo wypłowiałe. Może spróbuję zrobić na nich delikatne ombre od dołu. Drugą rzeczą do odratowania jest bluza, która po noszeniu w niej grzybów zarobiła trochę plam.
Chciałabym uwinąć się z tym jeszcze w wakacje ale już czuję że to niemożliwe.
Fajny pomysł na okładkę :)
OdpowiedzUsuńCo do farbowania czegokolwiek: odradzam barwników 'Biel i kolor'(te z motylem)- najgorsze barwniki jakie miałam. Barwniki 'Argus' są bardzo dobre i nie trzeba tego gotować (3zł/szt, można kupić obok dworca albo w galerii :) ) Właściwie, to nawet nie trzeba się stosować do instrukcji na opakowaniu- zagotuj tyle wody ile potrzebujesz, dodaj 3 łyżki octu, garść soli i zamocz materiał na kilka sekund (jak chcesz mocniejszy kolor, to na kilka minut) i dobrze wypłucz- kolor jest świetny, a nie tak jak te ''motyle'' gdzie kolor się wypłukuje po jednym praniu :P
Jaka śliczna okładka *.* Naprawdę pomysłowa. Ja walczę z plamami tuszu z długopisu na mojej ulubionej zielonej bluzie i nie umiem się ich pozbyć. A dodanie kolejnych nie wchodzi w grę, muszę to sprać Y.Y
OdpowiedzUsuń