Ćwieki są wszędzie, na każdym blogu, ręku, bucie, torebce, bluzie, koszuli i spodniach. Wcale nie uważam że to źle ale wypadałoby się z tym ogarnąć. Ale to od następnego :P
Jeszcze tylko ten post i na jakiś czas postaram się porzucić ćwieki w wyższym celu dziergania bransoletki. Może nawet porwę się na tłumaczenie jak taką wykonać.
Zniszczyła mi się pieszczocha. "Skóra" od wewnątrz zaczęła pękać i szczypać mnie w rękę <czego spodziewać się po czymś za dało się 5 zł w sklepie "wszystko po 5 zł>
Wyciągnęłam co się dało, sam pasek wywaliłam, a mieczyki i nity zostawiłam by je do ponownie użyć. Tylko jak?
No cóż... pomysł może nie jest cudem techniki ani oryginalności ale mnie zadowala. Kupiłam w pasmanterii z 20 cm szerokiej, czarnej gumki, zszyłam końce, podoczepiałam co chciałam i mam teraz taką pseudo pieszczochę. Plusem na pewno jest to że jest rozciągliwa.
Mam nadzieję że okaże się dośc trwała, a nawet jeśli nie to znów się przerobi, może następnym razem z kawałkiem łańcuszka?
Końcówkę aby się nie strzępiła i nie pruła warto zbliżyć do ognia.
Wcześniej jeszcze zrobiłam dwie bransoletki ze zwykłych centymetrowych ćwieków Zresztą widać na zdjęciu. Zasada ta sama pasek gumki, zszyty i ćwieki doczepione.